Około godz. 9 zaczęliśmy się zjeżdżać do MrQuada – niektórzy przyjechali już dzień wcześniej i spędzili noc na słynnym gościnnym poddaszu u Mamuśki.

Blizzard zaplombował  wszystkie samochody zgłoszone do wyjazdu na trasę, rozdał roadbooki i…. wtedy dotarła do nas wiadomość o tragedii w Smoleńsku.

Myślę, że w tym dniu, w pierwszych godzinach po katastrofie jeszcze wszyscy nie do końca zdawali sobie sprawę z ogromu tragedii narodowej – niektórzy z nas nie wierzyli w docierające tego ranka informacje, tym bardziej, że podawane wiadomości często były sprzeczne.

Po wypiciu porannej kawy wyjechaliśmy wszyscy razem na miejsce, gdzie został wytyczony Odcinek Specjalny. Miejsce to przypominało wielką piaskownicę, urozmaiconą górkami i dołkami

Szczegóły przejazdów są widoczne na zdjęciach, ale w swojej relacji nie mogę pominąć pierwszego, inauguracyjnego przejazdu bardzo zmotanego samuraja (ignorancik) , który pięknie się zawiesił w wykrzyżu na pierwszej pieczątce i jarekch, który utknął na środku piaskownicy (zawieszony na podwoziu z 4 kołami w powietrzu) w koleinach wyżłobionych przez takich wytrawnych „Lisów Pustyni” jak Michał z Patrola czy Hazel z Monster-Pathfindera.

Bardzo widowiskowe były także przejazdy szahida i pięknej, czerwonej Vitary ze snorkelem w kolorze nadwozia.

Po przejeździe wszystkich samochodów przez OS pojechaliśmy na trasę właściwego roadbooka o całkowitej długości prawie 70 km (w rzeczywistości było więcej, bo chyba każdy co najmniej raz pomylił drogę i musiał się wracać…).

Tutaj też były niespodzianki: trzeba było znaleźć charakterystyczne obiekty pokazane na fotografiach i podbić dodatkowe pieczątki, zlokalizowane w takich miejscach, gdzie rzadko ktoś zagląda na piechotę a co dopiero wjeżdża samochodem…

Koło godziny 15.00 wróciliśmy w miarę o własnych siłach do Mrquadowego Schroniska, gdzie czekało na nas ognisko i góra kiełbasek.

Po zaspokojeniu pierwszego, drugiego i trzeciego głodu blizzard ogłosił publicznie wyniki rywalizacji. Wygrał oczywiście faworyt – cinusik, ale zaraz z tyłu na drugim miejscu deptał mu po kole zapasowym Hazel. Szczegółowe wyniki rywalizacji podano parę postów wcześniej.

Potem zmęczeni uczestnicy powoli opuszczali gościnne progi MrQuada i Jego Rodziny…

Niestety, to spotkanie, pomimo że przygotowanee jak zawsze perfekcyjnie, nie było takie jak poprzednie. Świadomość  tego, co wydarzyło się zaledwie kilka godzin wcześniej gasiła dobre humory i każdy powoli zdawał sobie sprawę z ogromu tragedii, jaka nas dotknęła…